Odkrycia naukowców ostatnich kilku lat potwierdziły, że także rośliny reprezentują inteligentne życie: zachowują się altruistycznie i „myślą”. Oczywiście roślina nie ma mózgu, jak mówi prof. Stanisław Karpiński, ale cała jest siecią inteligentnych połączeń i może jako taka być analogiem mózgu. Rośliny ostrzegają się na przykład przed nadchodzącym pożarem lub innymi zagrożeniami. Prof. Stanisław Karpiński daje przykład akacji afrykańskiej, która ma kolce i liście stanowiące bogaty pokarm dla żyraf. „Objadana akacja po 20–30 minutach wysyła chemiczne sygnały do swoich sióstr, że jest intruz, że coś się dzieje, że są okaleczone. Wydziela się wtedy cały koktajl hormonów, które rozprzestrzeniają się w atmosferze i inne drzewa wiedzą, że wydarzyło się coś niedobrego, że mogą być zranione”.
Co istotne, w świecie nie-ludzkim, czyli w świecie zwierząt i roślin oraz w ich systemach komunikacji, istnieje tylko prawda. Żadnemu psu lub kotu nie przyjdzie do głowy udawać, na przykład, że kogoś kocha, tylko dlatego, żeby czerpać jakieś korzyści z danej relacji. Wręcz przeciwnie. Jeśli kogoś nie lubi, lepiej do niego nie podchodzić.
W świecie ludzkim natomiast wszystko wydaje się być na opak. Ludzie są mistrzami w zakłamywaniu rzeczywistości. Potrafią udawać nie tylko miłość czy lojalność wobec innych, lecz także znakomicie radzą sobie z okłamywaniem samych siebie – czasami do tego stopnia, że w końcu uwierzą we własne kłamstwo. Można zaryzykować tezę, że im bardziej rozwinięty poziom komunikacji, tym mniej w nim prawdy, za to coraz więcej manipulacji. Jedynie dzieci – i to do ok. 4. roku życia – są wyłącznie „prawdziwe”. Dziecko nie rozumie, dlaczego ma mówić lub zachowywać się w sposób nieprawdziwy i z bezwzględną szczerością powie: „nie lubię tej cioci”. W takiej chwili zazwyczaj z pomocą nadchodzi rodzic, który wyjaśnia dziecku, że nie może tak mówić, bo robi cioci przykrość (choć może ciocia zupełnie nie zasłużyła sobie na to, żeby ją lubić). Rodzimy się ufni i nieskalani fałszem, a następnie zostajemy poddawani procesowi wychowawczemu w domu i w szkole.
Arystoteles w „Metafizyce” zdefiniował prawdę w następujący sposób: „Powiedzieć, że istnieje, o czymś, czego nie ma, jest fałszem. Powiedzieć o tym, co jest, że jest, a o tym, czego nie ma, że go nie ma, jest prawdą.”
No, to spróbujmy. Załóżmy, że szef firmy podjął decyzję, która spowodowała poważne straty. Jeden z pracowników odważył się i powiedział mu, że jego brak wykształcenia i przygotowania wpływa negatywnie na podejmowane przez niego decyzje zarządcze. Czy szef podziękuje pracownikowi za tę uwagę i zacznie się dokształcać, czy raczej pracownik zacznie szukać nowej pracy? Szef może i zdaje sobie sprawę ze swoich braków, ale wcale nie chciał tego usłyszeć, a już na pewno nie od swojego pracownika.
Wyobraźmy sobie teraz setki innych przykładów z życia zawodowego, prywatnego, a nawet intymnego. Czy łatwo nam przychodzi powiedzieć komuś negatywną prawdę i czy sami chcielibyśmy taką prawdę usłyszeć o sobie?
Zwykle bardzo nie chcemy znać negatywnej prawdy. Wypieramy ją na różne sposoby, racjonalizujemy, zaprzeczamy czy wręcz wyrażamy uczucia przeciwne do tych odczuwanych (tzw. reakcja upozorowana) – nawet wtedy, gdy chodzi o zdrowie lub o związki, w których żyjemy. Ile razy słyszeliśmy: „Ja tam wolę nie wiedzieć”. Badania pokazują, że wolimy żyć w nieszczęśliwych związkach niż się rozstać i rozpocząć nowe życie. Rozwód, obok śmierci bliskiej osoby, utraty pracy i bankructwa, opisywany jest przez psychologów za jedną z najbardziej stresujących sytuacji życiowych. Jesteśmy zatem gotowi poświęcić własne spełnienie i pozostawać w związku, w którym jesteśmy nieszczęśliwi, byle tylko mieć POCZUCIE bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo bowiem często interpretujemy jako sytuację może niekomfortową, lecz znaną.
Anthony Robbins w swojej książce „Obudź w sobie olbrzyma” wykazuje, że podstawą i powodem wszystkich działań ludzi jest uniknięcie bólu (nieprzyjemności, rozczarowania, cierpienia) i doznanie przyjemności (bezpieczeństwa, poczucia wartości, sytości). Całe życie rozgrywa się pomiędzy tymi dwoma stanami bez względu na konsekwencje i prawdę. Stąd na przykład topimy smutki w alkoholu czy bierzemy narkotyki, a w mniej dramatycznym wydaniu obżeramy się czekoladą, dając mózgowi namiastkę przyjemności, żeby uciec od bolesnej rzeczywistości.
Jak pokazuje świat roślin i zwierząt, niezależnie od tego czy komunikują się one po to, żeby się ostrzegać, wspólnie działać czy się atakować, ich prawdziwe zamiary nie są zakłamywane. Inaczej jest w świecie ludzi, gdzie – w sytuacjach zagrożenia lub lęku o własne bezpieczeństwo czy interes – ludzie potrafią nie tylko odwrócić się od innych, czasami bardzo bliskich sobie, lecz nawet działać na ich szkodę, co gorsza w wielu przypadkach na szkodę rodziny czy przyjaciół. To oczywiście duża generalizacja, lecz spoglądając na historię – tę dawną i tę najnowszą – tezy te zostały indywidualnie i zbiorowo wielokrotnie udowodnione.
Można wysunąć wniosek, że prawda, która pomaga przeżyć zwierzętom i roślinom, ludzi naraża na poczucie braku bezpieczeństwa. Istnieją nawet przysłowia, które zdają się potwierdzać to przekonanie, np.: „Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”, „Chcesz się dowiedzieć prawdy o sobie, pokłóć się z przyjacielem”, „Głupi, gdy milczy, za mądrego ujdzie”.
Jak powiedział Arthur Schopenhauer, „Każda prawda przechodzi przez trzy etapy: najpierw jest wyśmiewana, potem zaprzeczana, a na końcu uznana za oczywistą.”
Prawda często bywa nieprzyjemna i sprawia nam różnego rodzaju ból – od egzystencjalnego po fizyczny. Może to dlatego, że ludzie to jedyne istoty, które mają świadomość sensu lub braku sensu życia, przemijania i śmierci. Pomimo tego, że na co dzień o tym nie myślimy, mamy świadomość czasowości naszej obecności. Wygodniej nam okłamywać się, że idziemy do nieba, choć gołym okiem widać, że idziemy do ziemi. To najbardziej nieprzyjemna prawda. Wolimy więc inną prawdę – bez zadawania niepotrzebnych pytań i bez kwestionowania, chociaż w innych przypadkach szukamy potwierdzenia. Gdy widzimy np. kartkę z informacją „świeżo malowane”, większość z nas sprawdzi palcem, czy to aby prawda. Pójście do nieba natomiast nie budzi w nas żadnych wątpliwości.
W naszej kulturze szczerość i prawdomówność uważana jest za cnotę. Trzeba jednak mieć wiele odwagi, żeby powiedzieć prawdę sobie i innym.