Myślą, mową i… ciałem, czyli jak nasze ciało zdradza kłamstwo?
Ten, kto twierdzi, że nigdy nie zdarzyło mu się skłamać, właśnie może przypisać sobie pierwszy punkt. I choć może w wypowiadanych słowach nie udało się wykryć braku szczerości, ciało mówiącego to już zupełnie inna historia. Zapewne w trakcie wypowiedzi opuścił wzrok, fałszywie się uśmiechnął. Może na wpół świadomie wykręcił palce, podrapał się po ramieniu czy przestąpił z nogi na nogę. Prawda jest tylko jedna – kłamstwo właśnie zostało zdemaskowane! Skąd możemy to wywnioskować? Otóż stąd, że nawet, kiedy usta milczą, nasze ciało ma bardzo wiele do powiedzenia.
Zacznijmy od definicji…
Definicja kłamstwa wydaje się mało skomplikowana. Przynajmniej do czasu, gdy ktoś nie poprosi nas o jej podanie. Pocieszające może być jednak to, że nawet uczeni nie są w stanie jednoznacznie zdefiniować tego zjawiska językowego. Marek Tokarz za kłamstwo uznaje wszystko to, co nie jest prawdą. Z kolei dla Jolanty Antas kłamstwo nie tyle dotyka wymiaru prawdy, ile wiedzy i ściśle opiera się na fałszywym informowaniu. Według językoznawczyni można bowiem wypowiadać fałszywe informacje, będąc jednocześnie przekonanym o ich autentyczności.
Jaka jest więc prawda o kłamstwie? To zależy od intencji mówiącego. Może zdarzyć się, że nasz rozmówca nie jest świadomy faktu mijania się z prawdą (być może sam wcześniej został okłamany?) i tylko bezwiednie powiela nieprawdę. Jeżeli jednak jego intencje nie są czyste, w takim wypadku możemy mówić o kłamstwie jako o strategii językowej, która ma charakter manipulacyjny i służy do wywierania wpływu. Jak więc nie dać się omamić kłamcy? Najlepiej uważnie na niego spojrzeć!
Czy nasze ciało jest zdolne do kłamstwa?
Proces dochodzenia do prawdy na temat detekcji kłamstwa był bardzo długi i skomplikowany. Tak naprawdę zapoczątkowano go już wiele tysięcy lat temu, jednak stosowane metody niewiele miały wspólnego z współczesną nauką. Dopiero w średniowieczu skupiono się na obserwacji wskazówek fizjologicznych, wiążąc rytm tętna z odczuwanymi emocjami. Badania te stanowiły podstawę do pracy nad dobrze wszystkim znanym wariografem. W późniejszych latach punktem wyjścia stała się obserwacja ludzkich zachowań. Szybko zauważono bowiem, że kłamcy zachowują się inaczej niż ludzie mówiący prawdę. Dlaczego tak się dzieje?
Jednym z głównych powodów jest fakt, iż kłamcy nie są w stanie w pełni kontrolować zachowań niewerbalnych, które leżą głęboko w pokładach ludzkiej psychiki. Stąd kłamstwo może – nawet bezrefleksyjnie i nieświadomie – „przeciekać” przez ich ciało. Prekursorem takiego stanowiska był Paul Ekman, który uważał, że ciało jest doskonałym wskaźnikiem kłamstwa, ponieważ podczas kłamania nie podlega ono kontroli nadawcy ze względu na to, że skupia się on przede wszystkim na doborze odpowiednich słów i kontrolowaniu twarzy. Czemu najwięcej uwagi należy poświęcić akurat tej części naszego ciała?
Niewerbalne wskaźniki kłamstwa. Co „w nas” kłamie najbardziej?
Potwierdzenie tezy, że nasze ciało jest zdolne do kłamstwa, zapoczątkowało poszukiwania odpowiedzi na pytanie: czy istnieją pewne uniwersalne ruchy i zachowania, które demaskują kłamcę? Temat ten szczególnie zainteresował Paula Ekmana oraz Wallace’a Friesena, którym to udało się odkryć i zdefiniować niewerbalne wskaźniki kłamstwa. Zauważyli oni u kłamców pewne powtarzające się wzorce zachowań, które dotyczyły trzech sfer: gestykulacji, postawy ciała oraz mimiki. Która z nich zdradza najwięcej?
Antoni Kępiński twierdził, że ludzka twarz nie jest zdolna do kłamstwa. Dla nadawcy fałszywego komunikatu „zamaskowanie prawdy” na tej płaszczyźnie zawsze stanowi nie lada wyzwanie. W obrębie twarzy kłamstwo jest wyrażane przez mikroekspresje (których czas występowania wynosi mniej niż 25 setnych sekundy!), ekspresje tłumione oraz asymetrie twarzy (takie jak mrużenie jednego oka czy unoszenie jednej brwi). Kłamią także usta, które mogą ułożyć się w przeszło pięćdziesiąt różnych uśmiechów. Kłamstwo „wycieka” również oczami. W tym wypadku mamy do czynienia ze zmianami wyglądu oczu, kierunku patrzenia czy też częstotliwości mrugania i mrużenia oczu.
W akcie kłamstwa nadawca skupia się przede wszystkim na kontrolowaniu twarzy, zapominając o reszcie ciała. Co powinno zwrócić uwagę obserwatora? Przede wszystkim nagła, niespodziewana zmiana postawy ciała u rozmówcy lub przyjęcie przez niego nienaturalnej pozycji. Bardzo często jest to pozycja obronna, która polega na krzyżowaniu rąk na wysokości brzucha lub klatki piersiowej. Ponadto podejrzenia może wzbudzać nadmierne pocieranie rąk czy też wykręcanie palców. W trakcie komunikacji warto zerknąć także na stopy, które u osoby mijającej się z prawdą mogą wykonywać nadpobudliwe ruchy oraz kierować się w stronę wyjścia.
A jak kłamiemy za pomocą gestów? Łatwe do zaobserwowania staje się przede wszystkim zmniejszenie liczby ilustratorów – czyli gestów, które uzupełniają wypowiedź. Dzieje się tak, ponieważ w trakcie kłamstwa nadawca na bieżąco tworzy narrację i jest zmuszony
do dostosowywania jej do kontekstu i reakcji odbiorcy. W komunikacji pojawia się także dużo emblematów, adaptorów i autoadaptorów, czyli gestów zwanych manipulatorami. Pomagają one rozmówcy osiągnąć komfort podczas interakcji, poprzez dotyk, drapanie, pocieranie czy też zabawę rekwizytami (np. długopisem czy bransoletką).
Niewerbalne kłamstwo – ciało wyraża więcej niż słowa
Można by rzec, że nasze ciało musiałoby jeszcze wiele się nauczyć, aby zyskać miano wyrafinowanego kłamcy. Szczególnie, że istnienie niewerbalnych wskaźników kłamstwa zawsze trzeba dodatkowo odczytywać przez pryzmat sytuacji oraz osobowości i intencji naszego rozmówcy. Analiza mowy ciała powinna więc służyć wyłącznie wzmożeniu naszej czujności, nie zaś bezpodstawnym osądzeniu drugiej osoby. Mimo wszystko nie warto jednak bagatelizować tego, co niesłyszalne. Czasem właśnie to może powiedzieć nam o wiele więcej.